Ruchawka szlachty z 1692r.
Szlachcic wielkopolski, Pan Chwaliszewski (herbu Trąby, poborca podatkowy na województwo inowrocławskie, pochodził ze wsi Rękawczyn koło Mogilna), wszedł do sklepu bławatnego pana Cerbsa (który był wówczas rajcą i burmistrzem wraz z panem Grabowskim) przy ulicy Świętosławskiej (Jezuickiej). Po obejrzeniu różnych wzorów sukna kazał sobie kawał jednego z nich odkroić. W kwestii zapłaty, po uzyskaniu rabatu, miał udać się po pieniądze, zostawiwszy wybrane sukno w sklepie. Napatoczył sie jednakże pewien Żyd, który przyniósł pieniądze, szlachcic za sukno zapłacił i wziął je. Wtedy nawinął się jednakże kolejny Żyd, który zaczął sukno ganić i mówić, że w inny miejscu jaśnie nadobny szlachcic dostanie w tej cenie sukno znacznie lepsze. Zdegustowany Pan Chwaliszewski chciał oddać sukno panu Cerbsowi i odzyskać pieniądze, ten jednakże nie zgodził się na to, motywując to faktem, iż sukno zostało juz odkrojone. Szlachcic rzekł na to niezbyt dwornie "Weź, jeśli nie chcesz mieć przylepku na gębie". Pan Cerbs odpowiedział z rezonem "I ty go będziesz miał wnet, jeśli chcesz" i słowa swe poparł czynem, waląc szlachcica w gębę dwa razy. Ten nie pozostał mu dłużny i wywiązała się bójka. Zaalarmowany pojawił się rajca Wojciech Grabowski i poprosił pana Chwaliszewskiego, aby ten udał się z nim na Ratusz w celu wyjaśnienia sprawy. Panowie dotarli do Ratusza, gdzie przebywało kilkunastu mieszczan. Posłano po resztę Trzech Porządków (Rada, ława i pospólstwo), ale nie zdołali oni przybyć na czas. Zebrani rzucili się na szlachcica, który rwał się do szabli, przy czym znów zarobił po gębie. Szlachcic przebił się do okna i zaczął wrzeszczeć, że gwałt mu się dzieje. Do Ratusza usiłowała się dostać jego małżonka, lecz została bez ceregieli wyproszona. Udała się więc ze skargą na zamek do surogatora (zastępcy starosty do spraw sądu i urzędu grodzkiego). Surogator obiecał jej pomoc i ruszyła szlachta zebrana wokół sądu w kierunku Ratusza. Warta nie chciała ich wpuścić i poszły szable przeciwko cepom. Szlachta przypuściła prawdziwy szturm (było ich później około pięciuset), ale mieszczanie zaczęli rzucać z okien Ratusza kamienie i dachówki i atak odparto. Szlachta zaczęła się gromadzić w coraz większej liczbie (podobno zebrało się ich w sumie jakieś pięć tysięcy). Szlachetkowie przy pomocy usłużnej ciżby zaczęli rzucać kamieniami w okna Ratusza. Piechota królewska miała udać się w stronę Ratusza, ale ze względu na straszny tłok oraz tzw. priorytety udała się bronić podejść do zamku. Ratusz bronił się już w tym czasie przy pomocy pik. Wtedy na scenę wkroczył surogator, który na oskarżenia Pana Chwaliszewskiego odparł: "Bodaj cię marnie zabito! Nie po szlachecku sobie poczynasz i na ten tumult zarabiasz". Sędziowie próbowali ratować sytuację, ale szlachta po dachach okolicznych bud dostała się do Ratusza i zaczęła "rąbać" warty i ogólnie wszystkich mieszczan. Chęć rabunku była na szczęście silniejsza niż żądza mordu. Zaczęło się plądrowanie na pierwszym piętrze. Szlachta wyważyła drzwi do szafarni i zagrabiła wszystkie znajdujące się tam dobra, a było ich sporo. Później dalszy się zaczął szturm na piętrze drugim. Mieszczanie zabarykadowali się w izbie sądowej. Sceny jak z "potopu" - obrazy króla Zygmunta i fundatorów Poznania posieczone, krew sie leje, tylko "sikorek" zabrakło. Szlachta siekła na lewo i prawo, wyrąbała w końcu sobie wejście do izby sądowej. Zaczęło się zabijanie rajców i mieszczan. Wtedy w sukurs przyszli bracia Franciszkanie, którzy w krzyżem dotarli do Ratusza. Szlachta posiekawszy ludzi w izbie sądowej ruszyła na wyższe piętra, gdzie żywych nie znajdując zaczęła niszczyć co im w ręce wpadło. Księża zdołali nieco uspokoić sytuację, aczkolwiek słyszano także okrzyki typu "Wody na księdza, bo ksiądz a pies toto jedno". Taki był koniec tego zajścia, po którym przez kilka tygodni bramy miejskie nie były zamknięte (straż miejska po prostu przestała działać po opisanych zajściach). Zamknięte były też kramy, były problemy z kupnem chleba.
Powyższy tekst opracowałem w oparciu o publikację "Napad szlachty wielkopolskiej na Ratusz poznański (1692)" z KMP nr 1-2 1991.